Witam ponownie.
Zaniedbałem ostatnio swój blog i odwiedzanie innych na skutek przechodzonej "żałoby" w związku z osobistymi zdarzeniami o których wspominałem. Całe moje obecne zainteresowanie "sprawami świata" ogranicza się do codziennego obejrzenia "faktów" (i też tylko dlatego, że się zmuszam), które są skąpym - i umówmy się - tendencyjnym źródłem czerpania informacji o świecie i polityce. Trudno mi na tej podstawie o jakieś szersze przemyślenia. Poza tym w ogóle moje myśli wyjątkowo kierują się ku innym tematom.
Co do bieżących wydarzeń. Mam satysfakcję, że moje - forsowane od dawna - przewidywania, iż władza zacznie tracić poparcie powoli zaczynają się spełniać. Dodam jednak, że to proces, który osiągnie punkt kulminacyjny dopiero za kilka miesięcy, a więc nie w dniu przewidywanych wyborów prezydenckich.
Drugą rzeczą z której mam ogromną satysfakcję jest to, że mój faworyt od miesięcy - którego KO nie wybrała pierwotnie na kandydata - Rafał Trzaskowski wystartuje w wyborach. Uspokajam sceptyków, zdobędzie wymaganą ilość podpisów w cuglach nawet jeśli będzie miał tylko dwa dni. W zbyt wielu wyborach brałem w przeszłości udział by nie wiedzieć jak to się robi. Tzw. "stoliki" na ulicy do zbierania podpisów nie są bynajmniej konieczne. "Stoliki" to element prowadzenia kampanii wyborczej, przede wszystkim mobilizowania swojego elektoratu. Starczy, że każdy członek ugrupowania dostarczy kilku podpisów i jest po sprawie. Oczywiście nie wszyscy członkowie są aktywni ale są na to jeszcze inne - i jak najbardziej legalne - sposoby, o których nie będę może pisał.
Trzaskowski nie jest jeszcze kandydatem, a już ma drugie miejsce w sondażach. Nie ma opcji, że nie wejdzie do drugiej tury. Stawiam na to każde pieniądze. Żaden Hołownia czy Kosiniak, nie mają z nim najmniejszych szans. Sondażami - z dnia dzisiejszego, one się zmienią - że Hołownia miałby większe szanse w drugiej turze możecie się nie przejmować. Ktoś bez zaplecza politycznego nie ma żadnych szans na prezydenturę. I bardzo dobrze, to może być niebezpieczne. /tak, wiem, wielu się to stwierdzenie nie spodoba ale jest łatwe do obrony/
Tak więc w końcu mamy profesjonalnego gracza po stronie opozycji. Który dopiero zgłasza chęć do startu. Notowania będą mu szły w górę, nie mam wątpliwości. Czy wygra? Trudno na razie ocenić. Dałbym mu 40% szans.
Do ludzi z mojego miasta. Owszem jak Rafał wygra, to Warszawę obejmie "komisarz" ale tylko na 3 miesiące, tj. do czasu wyborów. A kto wygra wybory w Warszawie? Na pewno nie PiS - to nie spekulacja, to aksjomat. Jesteśmy miastem o jednym z najniższych współczynników debili w Polsce. PiS ma tu taką szansę wygrać, jak Krystyna Pawłowicz na zostanie Miss Mazowsza.
Co tam jeszcze. Mój ulubiony Kazik się popisał. A amatorzy z III zamiast pójść po radę do prawdziwych rasowych polityków PiS zachowali się idiotycznie i histerycznie, tworząc nie potrzebną ich chlebodawcom aferę.
Z kolei minister Szumowski się popisał. Zgodnie z linią partii aktywnie realizuje politykę prorodzinną.
I to by było na tyle. Postaram się czasem pojawiać.
