Uważnie śledzę poczynania Putina i zastanawiam się jaki jest prawdziwy cel jego obecnych poczynań. Otacza Ukrainę wojskiem i stawia kompletnie nie realne żądania wobec NATO. Czy to szukanie pretekstu do inwazji na Ukrainę, czy raczej chodzi o przetestowanie reakcji Zachodu? Wydaje się, że to drugie jest bardziej prawdopodobne. Ewentualna agresja na Ukrainę przyniosłaby wiele ofiar po stronie rosyjskich żołnierzy oraz dotkliwe - mam taką nadzieje - sankcje.
Siły zbrojne Ukrainy liczą ok. 250 tys. żołnierzy i 900 tys. rezerwistów z czego 300 tys. to wojskowi rezerwiści, którzy brali już udział w wojnie. To zupełnie inna armia niż ta z 2014 r. Zainteresowanym aspektami militarnymi polecam artykuł Atuty i słabości wojsk Ukrainy. Rosjanom nie spodobałyby się transporty z "ładunkiem 200".
Reakcja Zachodu wydaje się adekwatna do sytuacji. Jeśli ma to być jedynie test ze strony Putina, to egzamin wydaje się zdany. Martwi jedynie brak deklaracji Niemiec dotyczącej możliwości wygaszenia projektu Nord Stream 2 w razie rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Nie dawno pojawiła się informacja pozyskana przez brytyjski wywiad jakoby Putin chciał zainstalować na Ukrainie rząd marionetkowy. Nie pojmuję jedynie jak chciałby to zrobić. Po agresji w 2014 roku społeczeństwo ukraińskie stało się antyrosyjskie i swoją przyszłość widzi w strukturach NATO i UE. Mógłby to zatem osiągnąć jedynie przez pełnoskalowy konflikt zbrojny, który nie wyszedłby Rosji na dobre,
O co więc tak naprawdę chodzi Putinowi?